wtorek, 26 kwietnia 2016

Prolog

Siedziałam na łóżku z książką w ręce, gdy do mojego pokoju, po ówczesnym zapukaniu, weszła mama. Oderwałam wzrok od lektury i popatrzyłam na nią.
-Holland, musimy porozmawiać, zejdź na dół - kiwnęłam głową, w książkę włożyłam zakładkę z kotem i poszłam za kobietą. Siedzieli już z ojcem na kanapie w salonie, kazali usiąść naprzeciw siebie. Zrobiłam jak chcieli. Dość długo czekałam, aż w końcu tata zabrał głos.
-Skarbie, sprawy mają się tak, że musimy z mamą wyjechać do Rosji. Sprawy służbowe, nie będę zawracał Ci tym głowy - patrzyłam na nich, a łzy zaczęły napływać do moich oczu.
-Ale... ja nie chcę wyjeżdżać. Tutaj mam Caroline, szkołę, skrzypce, ja nawet nie znam rosyjskiego - mama zaśmiała się. 
-Niestety, Ty nie możesz jechać z nami - powiedziała. Wiecie jakie to uczucie, kiedy Twoi rodzice mówią Ci, że wyjeżdżają, ale Ty z nimi nie jedziesz? Najgorsze na świecie. Mimo że nie chciałam, myśl, że miałabym zostać gdzieś bez nich napawała mnie strachem. Wolałabym się uczyć nowego języka, poznać nowych ludzi, nauczyć się nowych porządków, niż zostać oddaną, bo niestety, nie mogę z nimi jechać. Tylko, że ja nie miałam takiego wyboru. Jako dziesięcioletnie dziecko zostałam postawiona przed faktem dokonanym, nie dali mi wyboru. Po tygodniu od tej rozmowy, tygodniu ciągłych przygotowań, ostatnich formalności zostałam wsadzona w samolot i wywieziona do Londynu, do babci. Rodzice przekonywali mnie całą drogę, że potrwa to dwa, góra, trzy lata. Tkwią tam już siedem i nie zamierzają wrócić. Mam rodzeństwo, którego nigdy w życiu nie widziałam na własne oczy. Ich nie odesłali do babci. Pogodziłam się już z tym. Trudno, widocznie nie uważali mnie za swoje dziecko. Przy pożegnaniu, gdy ja dławiłam się łzami, oni tylko mnie przytulili i poszli na swój samolot. Babcia mnie wychowała, otoczyła opieką i troską, pokazała jak to jest kochać i być kochanym, nauczyła okazywać uczucia, śmiać się i płakać, gdy jest taka potrzeba. To jej zawdzięczam całe moje życie. 

* * *
Layout by selenuhl